Uwielbiam torebki. Najbardziej wielkie, przepastne, bo można w nich wszystko zmieścić, zwłaszcza mnóstwo potrzebnych dziecięcych akcesoriów, czapeczek, bidonów, itp. Ale małe też są wspaniałe, choć dla mnie zupełnie niepraktyczne. Ale przecież mogę szyć małe torebki dla córek :) Dziś na to w końcu wpadłam i uszyłam od razy trzy. Malinowa dla Basi, w wesołą łączkę dla Ewy i jedna w prezencie dla pewnej dziewczynki w kolorze capuccino z czekoladowym uchem. Jasne, że mogłabym napisać różowa zamiast malinowa i beż zamiast cappucino. Ale o ileż przyjemniej jest czytać takie smakowite porównania ;)
A oto torebki u właścicielek. Dziewczynki już zmęczone, odziane w piżamy, ale nie rozstają się z nowymi nabytkami :)
No i jeszcze jako wisienka na torcie coś cudownego. Torba jak torba, zwyczajna, jakich już trochę uszyłam. Ale użyta tkanina to arcydzieło. Nie mogę od niej oczu oderwać. Zrobię jutro zdjęcie przy świetle dziennym, żeby pokazać jej prawdziwe piękno.
szczęściary z księżniczek,że mają taką zdolną mamę.
OdpowiedzUsuń