Jeszcze jeden beret, sweterek i zrobione. Kolejne dwa króliki skończone. Po raz pierwszy uszyłam spodnie ogrodniczki. Chyba w końcu poskromiłam dostatecznie maszynę i szmaty. Wreszcie królicze ubranka wychodzą mi zgrabnie. Teraz jak spojrzę na pierwsze uszyte przez siebie króliki, to robi mi się słabo. Ileż musiałam uszyć zwierzaków, żeby osiągnąć satysfakcjonujący efekt? 50? Kto policzy? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz