Pisałam już kiedyś, że lubię podejmować nowe wyzwania. Tak było i tym razem. Czapka miała być ciepła, prosta, ale oryginalna. Zrobiłam ją ze stuprocentowej wełny merino. Pochłonęła dwa 50-gramowe motki. Prułam ją ze cztery razy, ale osiągnęłam zamierzony efekt. Wyszła trochę retro dzięki temu marszczeniu. Ale można to marszczenie zlikwidować, albo upiąć do niego jakiś kwiat i powstanie zupełnie inne nakrycie głowy.
Bardzo ładna!
OdpowiedzUsuńale ekstra! trud się opłacił ;))))i rzeczywiscie dodatek kwiatowy też mógłby spełniać fajną rolę uzupełniającą ;))))
OdpowiedzUsuń