środa, 10 sierpnia 2011

Kołderka i coś

Wreszcie po długich tygodniach wróciło mi natchnienie do szycia patchworków. Dokończyłam zaczętą dawno kołderkę i powiem nieskromnie, że jak na moje obecne możliwości wyszła perfekcyjnie. Nauczyłam się nareszcie robić lamówkę wg tego kursu. Użyłam grubszej ociepliny niż poprzednio i kołderka wyszła mięsista i ciepła.









I druga rzecz, choć właściwie zrobiłam ją wcześniej. Z tego też powodu ma jeszcze nędzną lamówkę. Ale i tak jestem dumna z tego patchworku. Wszystkie maleńkie elementy zszyte są ręcznie. Kolory są takie pstre, ale starałam się wykorzystać masę ścinków pozostałych z szycia. Nie mogę znaleźć w tej chwili bloga, który mnie zainspirował, ale na innym też widać zasadę. Pierwszy raz trenowałam także ozdobne pikowanie. Wyrysowałam ołówkiem od szablonu wzory i omal nie poległam. Dobrze, że patchwork nie jet zbyt duży, bo obracanie szmaty w maszynie przy kręcących się dzieciach to było wyzwanie. Ślady ołówka jeszcze się całkiem nie sprały, lamówka beznadziejna, ale to było doskonałe ćwiczenie krawieckie ;) Jestem już mądrzejsza i następnym razem będzie o stokroć lepiej.






4 komentarze:

  1. śliczne są te rzeczy:) gdy ja coś uszyję, jest niezły ubaw:) zapraszam do siebie i na moje candy - można wygrać filcowy breloczek i notes:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie kołderki ładne, ale heksagonki po prostu miodzio! Nie marudź, że nie wyszło pikowanie, bo wszystko prezentuje się super!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ręcznie zszyte??? Padłam z wrażenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję :)
    Ano ręcznie, mam zmasakrowane palce, bo nie umiem z naparstkiem szyć.

    OdpowiedzUsuń