piątek, 17 grudnia 2010

Piernikowe...

... szaleństwo :) Zakończyłyśmy pierwszą trzydniową turę pieczenia i ozdabiania pierników. Miałyśmy dwie wielkie porcje długo leżakującego ciasta. Wyszła nam ilość przemysłowa, a mnóstwo zostało pożarte na bieżąco. Z większości pierników ozdobionych przez Ewę, Basię i mnie porobiłyśmy zgrabne paczuszki i wręczymy naszym przyciaciołom i bliskim w prezencie :)

Przygotowania do Świąt idą pełną parą. Na balkonie kapusta z grzybami, w zamrażalniku farsz do pasztecików. Szkoda tylko, że wirusy nie chcą dać nam spokoju, ale dajemy radę. Wbrew wszelkim normom... ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz