poniedziałek, 7 marca 2016

Nowy rok i powrót weny

Zadzwoniła do mnie koleżanka i mówi tak:
- Słuchaj, zajrzałam do Ciebie na bloga, a tam zastój. Nic od ubiegłego roku. Przestraszyłam się, że nie żyjesz. ;)
Aż sama zajrzałam i rzeczywiście. Ale już wszystko tłumaczę.
Niestety złożyło się tak, ze bardzo długo nie miałam weny. Druga połowa ubiegłego roku była bardzo słaba. Ten rok też nie zaczął się najlepiej pod tym względem. Dokończyłam tylko jednego zaczętego dawno anioła i nic. Nawet stroje karnawałowe dla dziewczyn zrobiłam niemal bez użycia maszyny.
Ale to nie znaczy, że był to stracony czas. Poświeciłam go rodzinie i przyjaciołom. Spędziłam z córkami najlepsze ferie zimowe w życiu, włócząc się po kinach i muzeach. Napiekłam się ostatkowych przysmaków i przeróżnych smakołyków dla znajomych i swojej rodziny.
Przeczytałam już w tym roku rekordową ilość książek.
Chyba po prostu potrzebowałam zrobić coś dla siebie i dla rodziny. naładować się pozytywną energią i maksymalnie wypocząć. 
Nie wiem co się stało, ale w piątek w końcu wróciło mi natchnienie. W czwartek jeszcze przymusiłam się do uszycia jednej torby dla koleżanki, a następnego dnia moja głowa eksplodowała od pomysłów.
Odłożyłam książki na bok, zaczęłam trzy nowe duże szydełkowe projekty. Uszyłam dwie torby i wiosenny prezent dla przyjaciółki, o którym napiszę za jakiś czas.
Spodziewajcie się więc, że znów się tu trochę zadzieje.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz