sobota, 15 lutego 2014

Ciepły pled z akrylu

Taki pled nie jest łatwym przedsięwzięciem. I nie chodzi tu o technikę, a raczej o motywację. Jeśli nie jest to projekt zamówiony przez kogoś, to szybko tracę zapał i pierwotne założenia zwykle biorą w łeb. W efekcie wszystkie zaczęte granny squeres skończyły jako kocyki dla lalek. Z tym jednak było inaczej. Udziergałam go w niecałe dwa tygodnie siedząc z chorymi dziećmi w domu. Pled powstał z kłębków mojej świętej pamięci babci, które znalazłam porządkując jej zbiory włóczek. Jest to niezbyt dobry jakościowo gruby akryl, w dodatku z wielu pozwiązywanych kawałków, ale za to w pięknych pastelowych kolorach. Wprawne oko zauważy, że jasna włóczka to tak naprawdę dwa odcienie, a nawet dwa gatunki przędzy, bo oczywiście jednej było za mało. Ale dzięki temu to prawdziwy babciny kocyk z resztek. I jak się zapewne domyślacie mam do niego bardzo osobisty stosunek. Dlatego nie trafi do nikogo, nawet do lalek moich córek, tylko będzie cieszył moje oczy. Ma 140x150cm, nie jest wielki, ale wystarczający, żeby się nim okryć siedząc z książką na kanapie. A teraz sprawdza się doskonale, bo dzieci sprzedały mi wirusa.





4 komentarze: