Miał być duży koc, ale spodobał mi się ten poręczny mały gabaryt kocyka, więc otoczyłam 100 granny squares (10x10) elegancką lekko falującą bordiurą i gotowe. Muszę koniecznie odpalić obiektyw szerokokątny, bo nie mieszczą mi się moje wyroby w kadrze w moim malutkim pokoju.
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
niedziela, 14 sierpnia 2011
Poduszka sudoku
Postanowiłam sobie ostatnio, że dokończę wszystkie zaczęte robótki. I choć mi bardzo ciężko, bo palce mnie świerzbią żeby zacząć coś nowego, to wypełniam postanowienie. No dobra, nie byłabym sobą, jakbym czegoś tam nie dłubała. ;) Zaczęłam już przygotowania do sezonu jesiennego. Mam na warsztacie parę dziecięcych czapek i beretów, ale to tak tylko z doskoku. A dziś skończyłam moją poduchę sudoku. Dorobiłam drugą stronę, ale tym razem ułożyłam ją w regularny wzór, trzymając się oczywiście zasady niepowtarzania koloru w rzędzie.
piątek, 12 sierpnia 2011
czwartek, 11 sierpnia 2011
Królicze siostry
środa, 10 sierpnia 2011
Kołderka i coś
Wreszcie po długich tygodniach wróciło mi natchnienie do szycia patchworków. Dokończyłam zaczętą dawno kołderkę i powiem nieskromnie, że jak na moje obecne możliwości wyszła perfekcyjnie. Nauczyłam się nareszcie robić lamówkę wg tego kursu. Użyłam grubszej ociepliny niż poprzednio i kołderka wyszła mięsista i ciepła.
I druga rzecz, choć właściwie zrobiłam ją wcześniej. Z tego też powodu ma jeszcze nędzną lamówkę. Ale i tak jestem dumna z tego patchworku. Wszystkie maleńkie elementy zszyte są ręcznie. Kolory są takie pstre, ale starałam się wykorzystać masę ścinków pozostałych z szycia. Nie mogę znaleźć w tej chwili bloga, który mnie zainspirował, ale na innym też widać zasadę. Pierwszy raz trenowałam także ozdobne pikowanie. Wyrysowałam ołówkiem od szablonu wzory i omal nie poległam. Dobrze, że patchwork nie jet zbyt duży, bo obracanie szmaty w maszynie przy kręcących się dzieciach to było wyzwanie. Ślady ołówka jeszcze się całkiem nie sprały, lamówka beznadziejna, ale to było doskonałe ćwiczenie krawieckie ;) Jestem już mądrzejsza i następnym razem będzie o stokroć lepiej.
I druga rzecz, choć właściwie zrobiłam ją wcześniej. Z tego też powodu ma jeszcze nędzną lamówkę. Ale i tak jestem dumna z tego patchworku. Wszystkie maleńkie elementy zszyte są ręcznie. Kolory są takie pstre, ale starałam się wykorzystać masę ścinków pozostałych z szycia. Nie mogę znaleźć w tej chwili bloga, który mnie zainspirował, ale na innym też widać zasadę. Pierwszy raz trenowałam także ozdobne pikowanie. Wyrysowałam ołówkiem od szablonu wzory i omal nie poległam. Dobrze, że patchwork nie jet zbyt duży, bo obracanie szmaty w maszynie przy kręcących się dzieciach to było wyzwanie. Ślady ołówka jeszcze się całkiem nie sprały, lamówka beznadziejna, ale to było doskonałe ćwiczenie krawieckie ;) Jestem już mądrzejsza i następnym razem będzie o stokroć lepiej.
wtorek, 2 sierpnia 2011
Czapka i nowe wcielenie kapelusza
Przyznaję, trochę ostatnio wypadłam z rytmu. Szyję co prawda na raty coś bardzo pracochłonnego, ale pochłonęły mnie tez inne nie robótkowe zajęcia. Zrobiłam trzy torty na urodziny córeczek i nadrabiam trochę zaległości w lekturze. Pogoda jednak natchnęła mnie jesiennie i zrobiłam dla Ani czapkę uszatkę, którą oczywiście Małgosia też musiała przymierzyć.
Udało mi się zdobyć śliwkową bawełnę, więc dorobiłam ostatni kawałek do kapelusza. Śliwkowy pas pochłonął cały motek bawełny! Ale efekt jest wspaniały, tylko byłam zmuszona wykrochmalić rondo, bo inaczej zakrywało twarz ;)
Udało mi się zdobyć śliwkową bawełnę, więc dorobiłam ostatni kawałek do kapelusza. Śliwkowy pas pochłonął cały motek bawełny! Ale efekt jest wspaniały, tylko byłam zmuszona wykrochmalić rondo, bo inaczej zakrywało twarz ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)